Wywiady

Walentin Postnikow - „Nie można zmuszać do czytania” 03.10.2017

Walentin Postnikow - „Nie można zmuszać do czytania”

Książki dla dzieci to szczególny rodzaj literatury.  18 sierpnia w Rosyjskim Centrum Nauki i Kultury w Warszawie najmłodsi czytelnicy mieli okazję spotkać się z autorem książek  - Walentinem Postnikowem.

Walentin Postnikow - członek Związku Pisarzy Rosyjskich, laureat nagród „Złote pióro Rosji”, „Eureka”, „Artiada”, autor 25 książek i 20 spektakli radiowych. Jego ojcem był sławny sowiecki pisarz Jurij Dróżkow, który stworzył dwie bajkowe postaci - Samodziełkina i Ołówka. Po latach sam Walentin Postnikow zaczął pisać kontynuację historii o tych bohaterach.

O tym, jak powstają książki, jak ważny jest prawidłowy przekaz w literaturze dla dzieci przeczytacie w wywiadzie z Walentinem Postnikowem.

- Pisarz dziecięcy to rzadka i bardzo odpowiedzialna profesja. Jak zaczęła się pańska droga pisarska?  Czy popełnił pan wiele gaf zanim stał się pan doświadczonym autorem? Jakie lekcje życiowe zapamiętał pan najbardziej?

- Całe dzieciństwo spędziłem w otoczeniu autorów, wybitnych bajkopisarzy, książek. Ogólnie dorastałem otoczony literaturą dziecięcą i dlatego już od dzieciństwa, że tak się wyrażę, byłem nastawiony na tworzenie. Pierwszą swoją bajkę napisałem w wieku pięciu lat. Narysowałem tygryska na wielkim słoneczniku, a tata zapytał mnie, co to jest.  Odpowiedziałem, że to tygrysek na słoneczniku. Akurat przyjechał  do nas w gościnę pisarz Jurij Kowal i to  razem z nim zaczęliśmy pisać. W ten sposób napisaliśmy bajkę „Przygody tygryska na słoneczniku”. Na jej podstawie później nakręcono film animowany.

Pisanie dla dzieci nie jest łatwe z jednego prostego względu - współczesne dzieci nie lubią czytać. A jeśli nawet zaczynają czytać i książka im się nie spodoba, to ją najzwyczajniej odkładają. Dlatego gdy piszę, staram się, aby zaczynać od najśmieszniejszych i najbardziej interesujących historii. Tak, aby książka wciągała już od pierwszego rozdziału, od pierwszej strony. Dopiero wtedy jest szansa na to, że dziecko nie zwróci jej od razu do biblioteki, że nie odstawi na półkę, tylko doczyta do końca.

- Co jest najtrudniejsze w pańskiej pracy, a co pan lubi w niej najbardziej? Czy bywa czasami ciężko? Jak pan sobie z tym radzi?

Tak, bywają i trudne chwile. Zdarza się, że nie piszę i nie tworzę. Bywa też tak, jakby Muza odleciała gdzieś do innych pisarzy, a do mnie zapomniała przylecieć. Najlepiej pisze mi się latem, gdy dwójka moich dzieci jest u babci na daczy. Kiedy pisze się książkę, ma się wrażenie, że idzie się w góry. Idziesz, idziesz, początkowo masz sporo sił. Dochodzisz do połowy trasy i nagle siły cię opuszczają, a ty nadal musisz iść. Kiedy gotowe jest 60-70% książki, wtedy jest już z górki. Wątek idzie, wszystko się składa, wszystko wychodzi. Właśnie w tej sekundzie jestem szczęśliwy.

- Co daje panu praca pisarza?

Pisanie jest dla mnie wszystkim. Jest to tworzenie samych bajek, jak i wystąpienia, kontakt z czytelnikiem. Jestem szczęśliwy, gdy podchodzą do mnie dzieci i mówią, że przeczytały moją książkę i była ona ciekawa. Lubię też, gdy podchodzą do mnie dorośli i mówią, że ich dziecko nie lubiło czytać, ale po lekturze mojej książki - przekonało się do czytania. Dużo pracuję nad tym, aby napisać książkę, dlatego gdy widzę takie efekty mojej pracy, to jestem szczęśliwy.

- O czym powinna  opowiadać idealna książka dla dzieci?

Często zadaję dzieciakom pytanie - dlaczego warto czytać? Dzieci zwykle odpowiadają wyuczonymi frazesami: „Czytać trzeba, by pisać poprawnie”. Odpowiadam im, że czytanie to przede wszystkim przyjemność. Kiedy czytacie, odbywacie razem z książką podróż w nieodkryte kraje, w kosmos, w podziemia. Kiedy książka jest ciekawa i wciągająca, czyta się ją z przyjemnością. Właśnie taka, moim zdaniem, jest książka idealna.

- Pisze pan dla najmłodszych czytelników. Czym wyróżnia się taka grupa odbiorców?

Wyróżnia się tym, że dorosły człowiek jest już nauczony czytania. Jeśli powie się mu, że książka dostała nagrodę, jest chwalona przez krytyków, polecana przez znajomych – on ją raczej przeczyta, nawet jeśli mu się nie spodoba. A dziecku jest wszystko jedno, kto jest autorem, czy książka zdobyła nagrody. Dziecko jest absolutnie czyste jak anioł. Dlatego właśnie, jeśli książka nie spodoba mu się, to ją odłoży na półkę. Trudniej jest pisać dla dzieci z tego względu, że ciężej jest je zadziwić i zainteresować.

- Czemu służą ilustracje w książkach dla dzieci?

W ostatnim czasie trwają nieustanne dyskusje o tym, że wszystkie książki będą elektroniczne, a ludzie będą czytać z czytników, tabletów, komputerów. Ale książka dla dzieci bez ilustracji istnieć nie może. Obrazki są ważne i potrzebne. Napisałem książkę „Samodziełkin i Ołówek na wyspie niezwykłych roślin”. Moi bohaterowie spotykają tam drzewo kiełbasowe, serowe, żelazne. Dziecko chce zobaczyć, jak takie drzewo wygląda. Albo krowie drzewo – co to takiego? Czy mieszkają na nim krowy? To bardzo ważne, aby dziecko zobaczyło wszystko na własne oczy. Dlatego właśnie książka  dla dzieci bez ilustracji nie może istnieć.

- Nad czym pan teraz pracuje?

Właśnie skończyłem pisać książkę z zabawnymi opowiadaniami. Bedzie ona nosić tytuł „Rondelek z piąteczkami”. Dzisiaj jestem w Warszawie, ale dosłownie jeszcze wczoraj pracowałem nad książką „Wielka podróż noworoczna Samodziełkina i Ołówka”, która mówi o tym jak bohaterowie jechali w gościnę do noworocznych czarodziei do Laplandii.

- Jak przekonać współczesne dzieci do książek?

Wszyscy powtarzają, i jest to oczywisty fakt, że przede wszystkim sami rodzice powinni czytać. Jeśli dziecko obserwuje czytających dorosłych, samo również sięgnie po książkę. Lubię, gdy rodzina podtrzymuje tradycję wspólnego czytania. Jeśli dziecko nie lubi czytać, należy zacząć czytać mu na głos i zatrzymać się w kulminacyjnym momencie, zwalając winę na obowiązki. Wydaje mi się, że dziecko nie będzie w stanie wytrzymać, samo otworzy książkę i zacznie czytać dalej. Najważniejsze, aby dziecku się podobało. Nie można zmuszać do czytania.

- Pisze pan bajki. Czy w pańskim życiu zdarza się magia?

Myślę, że tak. Magią jest to, że urodziłem się w rodzinie pisarza. Dorastałem również w otoczeniu innych dziecięcych pisarzy. Kiedy miałem trzy lata, przyjechała do nas w gości Astrid Lindgren i miałem okazję siedzieć u mniej na kolanach. Gościliśmy również Gianniego Rodariego i też z nim rozmawiałem. Całe życie miałem kontakt z bajkopisarzami i całe moje życie przesiąknięte jest bajką. Wydaje mi się, że jest to właśnie prawdziwa magia.

Wywiad przeprowadziła Jelena Aksionowa


Wrócić