Wywiady

Guziel Jachina: « Można powiedzieć, że w moim życiu nastąpił teraz aktywny czas» 11.10.2018

Guziel Jachina: « Można powiedzieć, że w moim życiu nastąpił teraz aktywny czas»

Guziel Szamiliewna Jachina (ur. 1 czerwca 1977 r. w Kazaniu) — rosyjska pisarka, autorka powieści „Zulejcha otwiera oczy”, laureatka nagród Bolszaja kniga i Jasnaja Polana.

Urodziła się w Kazaniu, jest absolwentką Wydziału Języków Obcych Kazańskiego Państwowego Instytutu Pedagogicznego.

W 1999 roku przeprowadziła się do Moskwy i podjęła pracę w branży PR, reklamy i marketingu. Ukończyła scenariuszopisarstwo w Moskiewskiej Szkole Kina (2015). Jej teksty były drukowane w gazetach „Newa”, „Oktiabr”, „Snob”, „Eskwajr”, „Kazań”. W gazecie „Sibirskije ogni” opublikowane zostały rozdziały jej debiutanckiej powieści „Zulejcha otwiera oczy”. Po kilku nieudanych próbach znalezienia wydawcy swojej powieści Jachina zwróciła się do agencji literackiej. Przy jej wsparciu książka ujrzała światło dzienne i odniosła sukces.

Według danych z kwietnia 2018 r. pierwsza powieść Guziel Jachiny została wydana w 20 językach.

Jachina została też autorką „Totalnego dyktanda” w 2018 r. Trzy teksty dla różnych stref czasowych zatytułowane „Poranek”, „Dzień” i „Wieczór” weszły do powieści „Dzieci moje”.

 

- Bardzo szybko odniosła pani sukces. Zaraz po napisaniu pierwszej powieści wystartowała pani jak rakieta. Ciągłe spotkania z czytelnikami, wystąpienia, bardzo napięty grafik… Czy przyzwyczaiła się pani do takiego życia? Jak się ono pani podoba?

- Tak, przez ostatnie trzy lata dużo podróżowałam, byłam na wielu spotkaniach w Rosji i za granicą. Nie mogę powiedzieć, że się przyzwyczaiłam i cieszę się takim życiem, zwykle preferuję spokojniejszy tryb. Ale rozumiem też, czego wymagają powieści. Kiedy książka wychodzi, nie można spuszczać z niej wzroku – należy podtrzymywać zainteresowanie nią przez jakiś czas, czyli jeździć na spotkania, opowiadać o niej. W przypadku pierwszej powieści, jak i drugiej pracowałam jeszcze kilka miesięcy po ich ukazaniu się, aby czytelnicy dowiedzieli się o książkach. Taką aktywną działalność publiczną trudno połączyć z pisaniem tekstów, dlatego dzielę życie na okresy tak, aby czas spokojnego i skoncentrowanego pisania przeplatał się z okresami aktywności.

- Porozmawiajmy o pani drodze literackiej. Wiem, że nigdy nie jest łatwo zacząć. Czy identyfikacja siebie jako pisarza, chęć pisania pojawiły się wcześnie?

Pisałam od wczesnego dzieciństwa, od 7. roku życia. Pisałam wiele różnych rzeczy. Próbowałam swoich sił w różnych gatunkach, formach, w krótkiej prozie, w długiej prozie, poezji, dramatach, scenariuszach. Inna sprawa, że z początku, w latach szkolnych było to bardziej naśladowanie autorów, których czytałam. Kiedy pisałam kryminały – naśladowałam Agatę Christie, kiedy pisałam powieści przygodowe – Aleksandra Dumas, a kiedy sztuki – Ostrowskiego i Gogola. Później nastąpiła długa przerwa (od 12. do 30. roku życia nie pisałam nic), aż w końcu zrozumiałam, że chciałabym napisać w swoim życiu choć jedną powieść. Po kilku latach przemyśleń narodziła się właśnie moja pierwsza powieść „Zulejcha otwiera oczy”.

- Pierwsza książka porusza wiele tematów – historia, obraz kobiety i tatarski koloryt. Dlaczego pisze pani właśnie o tym?

- Powieść „Zulejcha otwiera oczy” poświęcona jest wydarzeniom początku lat 30., a konkretniej rozkułaczania i zsyłce kułaków. Jest to część historii mojej rodziny – od początku wiedziałam, że chcę pisać właśnie o tym. Rodziców mojej babci rozkułaczono właśnie w 1930 roku i zesłali na Syberie na sześć lat. Ten syberyjski okres życia mojej babci bardzo mnie interesował, dlatego że właśnie wtedy ukształtowały się fundamentalne cechy jej charakteru, bardzo skomplikowanego, a nawet ciężkiego. Stąd też od dzieciństwa wiedziałam, że chcę napisać historię, która miałaby swój początek w tatarskiej wiosce i kończyłaby się na Syberii, że chcę napisać właśnie o tych latach – od roku trzydziestego do czterdziestego szóstego (czas, kiedy babcia była poza ojczyzną). A więc temat, czas i miejsce napisało samo życie i historia mojej rodziny, reszta pozostaje fikcją,

- Pani książka „Zulejcha otwiera oczy” zdobyła uznanie, przetłumaczono ją na 20 języków. W Polsce powieść również doczekała się przekładu i wzbudza zainteresowanie czytelników. Ale nie opublikowano jej jednak od razu. Czy obecnie istotne jest posiadanie własnego agenta?

- Tak wyszło! Miałam szczęście, że poznałam agencję literacką, z którą pracuję do dziś. Dla mnie ta droga okazała się najbardziej efektywna. Próby samodzielnego dostania się na rynek, bez żadnej wiedzy na ten temat, bez kontaktów i znajomości, spełzły na niczym. Przypadkowy kontakt z agencją skończył się publikacją i to publikacją w najbardziej znanym wydawnictwie – w Redakcji Jeleny Szubiny w ramach holdingu wydawniczego ACT. Więc dla mnie ta droga była najbardziej owocną i właściwie jedyną możliwą. Mogę polecić ten sposób wszystkim początkującym pisarzom.

- Czy książki przetłumaczono na jakieś egzotyczne języki? A może któraś z zagranicznych prezentacji zapadła pani szczególnie w pamięć?

- Dwadzieścia przekładów już wyszło, kolejnych jedenaście jest w przygotowaniu. Cieszę się szczególnie, że obie moje książki (i pierwszy „Zulejcha otwiera oczy” i drugi „Dzieti moi”) były wydane w Tatarstanie w alfabecie Braille’a. Również powieść „Zulejcha otwiera oczy” była wydana nie tyko po francuskim, ale również w wersji z powiększoną czcionką dla osób ze słabym wzrokiem. Było to kilka grubych tomów. Rozważaliśmy tłumaczenie na język esperanto, ale póki co wszystko jest w fazie ustaleń. A co do przekładów na egzotyczne języki – można wymienić tu farsi, chiński i japoński. Mam nadzieję, że w lutym przyszłego roku wyjdzie wersja angielska, na którą tak czekam. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że tłumaczeń jest tak dużo. I jeśli jakiś czytelnik z Finlandii, Japonii czy Ameryki po lekturze mojej książki choć trochę zainteresuje się historią Rosji, kulturą tatarską, poczuje choć odrobinę sympatii do człowieka z czasów sowieckich – będę przeszczęśliwa.

- Czy ze strony czytelników jest reakcja zwrotna?

- Oczywiście, teraz reakcję zwrotną otrzymuje się bardzo szybko dzięki sieciom społecznościowym. Prowadzę konto na Facebooku sama, sama otrzymuję wiadomości od czytelników. Niektórzy nie rozumiem, ponieważ piszą w języku obcym – wtedy korzystam z pomocy translatora. Obecnie kontakt z czytelnikiem jest ułatwiony i natychmiastowy. Oczywiście spotkania na żywo, kiedy jest możliwość wizyty w danym kraju i rozmowy z tymi, którzy już przeczytali książkę, są dużo cenniejsze. Opowiadanie o powieści tym, którzy jej nie czytali to inny poziom komunikacji, niż odpowiadanie na pytania tych, którzy lekturę mają już za sobą. To właśnie pozwala na intuicyjne zrozumienie czytelnika i to jest dla mnie najważniejsze.

- W jednym ze swoich wywiadów powiedziała pani, że bardzo lubi „Sagę moskiewską” Aksionowa i że pomogła ona pomocna w pracy nad książką „Zulejcha otwiera oczy”. Czy na Festiwalu Aksionowskim w Kazaniu również pojawiła się Pani z miłości do dzieł tego pisarza?

- Tak. To już moja czwarta wizyta na festiwalu. Dosłownie tydzień temu wróciłam z Kazania z kolejnego Aksionowfesta. Niewątpliwie Aksionow jest dla mnie ważnym pisarzem. Szczęśliwym zbiegiem losu nasze domu znajdują się niedaleko od siebie, można dojść pieszo. A więc chodziliśmy po tych samych ulicach, podziwialiśmy te same miejskie widoki. W powieści „Zulejcha otwiera oczy” bohaterka zimą 1930 roku, podczas konwoju po Kazaniu, przejeżdża po Trakcie Syberyjskim, czyli ówczesnej ulicy Karola Marksa. Ten, kto zna Kazań rozumie, że ona przejeżdża bezpośrednio pod oknami domu Aksionowa. To swego rodzaju ukłon w stronę Wasilija Pawłowicza.

- Śledzi pani twórczość współczesnych pisarzy? Czy ma pani jakieś ulubione dzieła?

- Mam kilku autorów, których lubię i szanuję. Nowości ich autorstwa zawsze wyczekuję. Ludmiła Ulicka, której wszystkie teksty czytałam, niewątpliwie Jewgienij Wodołazkin, Aleksiej Iwanow – bardzo ciekawy autor, którego cenię za niesamowitą paletę twórczą – umie pisać o tak wielu sprawach. Umie przeplatać prozę historyczną ze społeczną, elementy gatunkowe z bardzo poważnymi i głębokimi. On umie zaciekawić, wciągnąć, być autentycznym w każdym gatunku, który wybierze. Jak on to robi? To dla mnie zagadka.

- Proszę zdradzić nam coś o sobie. Jak wygląda pani dzień?

- Mam czas na życie prywatne. Moje życie zawodowe, jak już wspominałam, dzieli się na okresy aktywne, kiedy mam dużo spotkań i wyjazdów oraz okresy spokojne, w odosobnieniu, w których staram się mniej spotykać, czytać mniej wiadomości i skupiać się bardziej na wydarzeniach wewnętrznych, niż zewnętrznych, na wymyślaniu historii.

- Jakie są pani plany twórcze na najbliższy czas?

- Póki co nie mam o czym opowiadać. Niedawno wyszła moja druga książka i to właśnie ona wymaga dużej ilości czasu i uwagi. Można powiedzieć, że obecnie trwa okres aktywny. Mam już w głowie trzeci wątek. Jest to wątek historyczny, ale opowiem o nim, gdy powstanie już tekst.

 

Rozmowę poprowadziła Elena Aksenova

1920x1080x80_IMG-20180925-WA0014.jpg 1920x1080x80_20180925_120423.jpg 1920x1080x80_20180925_132828.jpg


Wrócić